znajdź projektanta

Rybnik – SIW

Mateusz Machalski (STGU)
O co chodzi z tym Rybnikiem?

W marcu tego roku zadzwoniła do mnie pani z Urzędu Miasta Rybnik: miasto chce kupić rodzinę krojów pisma Favela, do miejskiego systemu identyfikacji wizualnej. W pierwszej chwili zastanawiam się czy to nie pomyłka – polskie miasto ma kupić licencję na krój – jak to? Zazwyczaj tego typu zapytania kończą się na poleceniu czegoś darmowego… Podczas rozmowy okazuje się, że za nowy system identyfikacji wizualnej odpowiada Studio Otwarte, a zakup licencji jest jedynie formalnością, ponieważ całość jest w fazie przygotowań do wdrożenia. 

Kiedy Marcin Wolny przesłał mi materiały, żeby skonsultować delikatne modyfikacje Faveli byłem pod wrażeniem jakości całego SIW oraz planów związanych z wdrożeniem. Instytucje publiczne przyzwyczaiły nas do tego, że nawet świetnie zaprojektowane identyfikacje są wdrażane na własną rękę, często nieumiejętnie, tu zapowiadało się inaczej. Ze względu na rozmiary projektu oraz to, jak jest wdrażany stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie zadać ekipie odpowiedzialnej za całość kilka pytań – żeby przybliżyć to, jak wygląda praca nad tak dużym projektem oraz z czym Studio Otwarte musiało się zmierzyć.  

Mateusz Machalski (STGU): Jak powstaje identyfikacja miasta i jak długi jest to proces, jakie „ciała zarządzające" są w to zaangażowane po stronie miasta?

Marcin Wolny (Studio Otwarte): Proces jest o tyle dłuższy, że klientem jest instytucja publiczna, a więc faza formalności i procesy decyzyjne są bardziej skomplikowane. Z jednej strony jest to czasochłonne, z drugiej – zrozumiałe, bo w końcu urząd miasta wydaje nie swoje pieniądze i wszystko musi być transparentne i dopięte na ostatni guzik. W sumie całość – od zapytania, skonstruowania oferty, jej rozpatrzenie i załatwienie formalności, przez inwentaryzację, założenia strategiczne po projekty koncepcyjne, aż do realizacji, zajęła 6 miesięcy. Z dość długimi przerwami – na wybór wykonawcy, „mielenie" umów, najważniejsze decyzje itp., więc realnie pracy było w sumie na jakieś 3 miesiące. Podmiotem odpowiedzialnym od strony miasta był Wydział Promocji UM, natomiast kluczowe, strategiczne decyzje były omawiane w szerszym gronie – z udziałem wiceprezydentów i prezydenta miasta.

M.M.: Jak przebiega proces projektowy? Czy projektując dla miasta musieliście zwrócić uwagę na inne rzeczy niż przy klasycznej identyfikacji dla np. firmy, lub dużej instytucji?
M.W.: Proces jest zasadniczo taki sam jak w przypadku „zwykłych" zleceń na identyfikacje: analiza, inwentaryzacja i research, strategia, architektura systemu, projekty wstępne, wybór koncepcji, implementacja na różne nośniki, wdrożenie. Różnice są w trzech miejscach:
Po pierwsze – miejska identyfikacja musi się jakoś odnieść do miejskiej heraldyki, nawet jeśli wprost z niej nie wynika. Nawet gdy miasto czy region decyduje się na logo nie wynikające z herbu, to zdarzają się sytuacje kiedy oba symbole będą eksponowane razem, albo kiedy mogą „zamieniać się miejscami”, więc muszą ze sobą korespondować.
Po drugie – inna jest proporcja między dwoma grupami odbiorców identyfikacji wizualnej: tymi „wewnątrz” i tymi „z zewnątrz”. Identyfikacje firm albo produktów w założeniu mają budować postrzeganie marki na zewnątrz – zachęcać do kupna czy skorzystania z usług. Ich rola „internalowa", czyli budowania wewnętrznej identyfikacji, np. pracowników z firmą – jest zwykle drugorzędna. W przypadku miasta (przynajmniej my wychodzimy z takiego założenia) – pierwszorzędne jest budowanie przy pomocy SIW lokalnej tożsamości i projektowanie rozwiązań, które posłużą mieszkańcom miasta, a dopiero w drugiej kolejności – promocja, mająca służyć napływowi turystów czy inwestorów.
Ostatnia kwestia, bardziej techniczna – częścią porządku w przestrzeni publicznej jest miejski system komunikacji wizualnej, czyli tablice z nazwami ulic, numeracje budynków, kierunkowskazy, mapy orientacyjne, oznaczenia zabytków i atrakcji oraz elementy małej architektury – jak przystanki, ławki, śmietniki czy pokrywy studzienek. Dobrze by było, żeby miejski SIW miał się jakoś do tego systemu, w sytuacji idealnej – najlepiej żeby oba systemy powstawały równocześnie, albo jeden po drugim i żeby z siebie wynikały.

M.M.: Opowiedz jak wyglądał proces wdrażania – miasto jak duża korporacja jest siecią różnych działów, komórek… Jak wyglądało wdrażanie identyfikacji? Chodzi mi o to w kontekście np ZTM WWA – świetny znak, którego wdrożeniem zajął się „grafik" ratusza.
M.W.: „Korporacja" to w przypadku Rybnika dobre określenie, bo niejedną instytucję publiczną widzieliśmy od środka, zaś w Rybniku okazało się że to miasto to naprawdę dobrze naoliwiony mechanizm. Zresztą usłyszeliśmy to na samym początku współpracy: „Słuchajcie, my tu się nie obijamy i możecie liczyć na sprawną współpracę". I tak było – przepływ materiałów, informacji i decyzji był zaskakująco sprawny.
W dodatku dostaliśmy duży kredyt zaufania i czuliśmy, że zatrudniono nas jako fachowców którzy znają się na swojej robocie i nie należy im się w nią wtrącać. Na etapie koncepcyjnym „ścięto" nam tylko dwa pomysły – na poprawienie wyglądu oficjalnego herbu i na zaprojektowanie znaków dzielnic. Ale te decyzje miały mocne argumenty strategiczne (a raczej polityczne), więc przynajmniej nie mamy poczucia że były to decyzje „bo tak“ albo że ktoś czegoś nie zrozumiał.
Co do samego wdrożenia – Urząd Miasta ma na pokładzie bardzo sprawnego grafika (pozdrowienia Kamil!) który po prostu od razu załapał w czym rzecz, mocno się zaangażował i w ścisłej współpracy z nami przejął większość wdrożenia: przygotowanie materiałów na podstawie opracowanych przez nas szablonów i przykładów oraz nadzór produkcji. Z super efektem, bo nigdy nam się nie zdarzyło żeby w momencie pokazania identyfikacji gotowa już była taka ilość druków i nośników.
Odnośnie poszczególnych jednostek miejskich – miesiąc przed premierą SIW zorganizowano spotkanie z ich przedstawicielami (70 osób!), na którym pokazaliśmy i omówiliśmy całość projektu, koncentrując się na kwestiach, które będą ich dotyczyć: ujednoliceniu systemu oznaczeń, bazie szablonów i przykładowych materiałów, planie wdrożenia i zasad funkcjonowania SIW. Resztę – dystrybucję komponentów i nadzór ich stosowania wziął na siebie Wydział Promocji UM.

M.M.: Księga znaku – jest to jeden z pierwszych brandingów w których księga znaku oraz manual są w formie strony internetowej. Dlaczego zdecydowaliście się na manual w takiej postaci i jakie korzyści z tego płyną?
Mirek Kliś (Studio Otwarte): Od dawna chcieliśmy coś takiego zrobić, bo takie medium dla specyfikacji SIW jest dziś po prostu naturalne. Tylko jakoś nie było okazji albo woli u klientów. W Rybniku fajnie się złożyło, bo mieliśmy w budżecie projektu wydzieloną kwotę na jego komunikację i promocję, w domyśle – na film prezentujący nowy SIW. W trakcie pracy wpadliśmy na pomysł, żeby zamiast kolejnego filmiku z animacją logo i ujęciami miasta z drona – przenieść SIW do sieci i przy okazji wytłumaczyć, na czym to polega. Klient zaakceptował ten pomysł i przygotowaliśmy prosty, landing page poświęcony identyfikacji wizualnej. Strona pełnią rolę zarówno prezentacji, jak i bazy wiedzy oraz repozytorium komponentów, którym klient zarządza już sam. Jak na razie – w tej pierwszej roli super się sprawdza, a jak w drugiej – czas pokaże. Ale sądząc po tym jak przebiegła dotychczasowa współpraca, będzie dobrze. ;)

M.M.: Ostatnie pytanie – schowam na chwilę wrodzoną skromność i spytam – czemu krój Favela?
M.W.: Od samego początku wiedzieliśmy, że nie chcemy używać darmowego fontu. Zrobiliśmy to w naszym poprzednim miejskim projekcie dla Wadowic, ale Rybnik to o wiele większe miasto i uznaliśmy że nie ma tu miejsca na takie „budżetowe" rozwiązania, bo po prostu nie wypada. Klient też od początku się z tym liczył i był świadom, że za fonty się płaci.
Wiedzieliśmy też, jaki charakter literniczy chcemy nadać tej identyfikacji. Nie chcieliśmy zbytnio „unowocześniać" uproszczonego herbu, dlatego jego rysunek jest dość delikatny, ażurowy i – jak na logo – dużo w nim detalu. Potrzebowaliśmy liternictwa które by z tym znakiem kontrastowało – mocnego i dosadnego. Po przymiarkach kilku takich krojów okazało się, że Favela najlepiej spełnia oczekiwania: ma charakter, jest nowoczesna a przy tym fajnie odwołuje się do przeszłości. Trochę mieliśmy obaw co do eksperymentalnej zasady tworzenia odmian kroju (wraz z grubością zmienia się szerokość liter). Ale uznaliśmy że to dodatkowo „zrobi" charakter projektu i go urozmaici, więc postanowiliśmy się z tym zmierzyć. Fakt, że to krój polskiego projektanta stanowił „wartością dodaną" – bo jest dobrą historią do opowiedzenia.
Zabawna ciekawostka to deliberacje, w których też brałeś udział, nad niezbyt szczęśliwą dla miejskiej identyfikacji wizualnej nazwą kroju. Ale wspólnie uznaliśmy, że font jest na tyle długo w sprzedaży, że zmiana nazwy byłaby dziwna albo mogła sugerować że to dedykowany krój zaprojektowany specjalnie dla Rybnika, co nie jest prawdą. Więc została nazwa Favela, było z tego trochę żarcików w komentarzach ale na szczęście nikt się o to nie obraził.


Więcej o nowej identyfikacji wizualnej Rybnika pod adresem: https://siw.rybnik.eu

 

^ Wróć na górę