znajdź projektanta

Alfabet Wyceniania: komentarz Leny Pianovskiej



Lena Pianovska Managing & Creative Partner w Livi Studio, Członkini Zarządu STGU

Ten raport jest świetny z dwóch prostych powodów. Po pierwsze, że w ogóle jest :). Od roku, jako STGU, staramy się przerwać tabu w branży nt stawek i znaleźć czynniki, sposoby i uwarunkowania, które wpływają na kształtowanie polityki cenowej. Jest to wielki sukces i krok naprzód. Po drugie - zaletą raportu jest jego niejednoznaczność - brak tabelek z cenami wymaga myślenia i zastanowienia się. Nie ma nazw studiów/projektantów, ani klientów, nie ma informacji podanych na tacy. Interpretacja wymaga zastanowienia się.  Trzeba się wysilić nieco, by poszukać swojego miejsca w strukturze tego raportu, i to jest dobre - bo wysiłek przekłada się na rozwój. 


Dodatkowym bonusem dla mnie, jako stratega, jest poruszenie w raporcie kwestii strategicznych. To jest duży krok naprzód, że coraz więcej strategów jest na pokładach zespołów projektowych, że widzimy w tym sens i potrzebę. Natomiast zwróćcie uwagę jak duży procent studiów uwzględnia koszt strategii w kalkulacji całościowej. Zastanawiające jest, że firma strategiczna za swoje usługi bierze niemałe fee, np. „pozycjonowanie marki” kosztuje konkretne pieniądze. Natomiast w naszej branży łatwiej jest klientom przełknąć kwotę ogólną niż zmierzyć się z faktem, że, aby dobrze zaprojektować markę, usługę itp. potrzebny jest strateg. W kosztorysach mojego studia koszt strategii to akurat zawsze osobna pozycja - chcemy przyzwyczajać klientów, że nasz proces strategiczny to nie dodatek do logo, a przede wszystkim fundament, bez którego budowa marki będzie niestabilna. Myślę, że element strategiczny raportu będzie wstępem do wielu dyskusji na ten temat.


Natomiast sam temat wyceny pracy jest ważny, niełatwy i mam nadzieję, że za parę lat przestanie być zagadką dla wkraczających na rynek projektantów.


Początki działalności naszego studia w branży projektowej sięgają roku 2006-2007 i spoglądając w tył mam wrażenie, że ogólnie, jako świat projektantów, jesteśmy lata świetlne do przodu w kwestii wyceniania swojej pracy w porównaniu do lat poprzednich. Natomiast wciąż sytuacja pozostawia wiele do życzenia, nie tylko w kwestii kwot, za które sprzedajemy swoją pracę, ale w kwestii samego podejścia do pracy. Jestem głęboko przekonana o tym, że wiele problemów naszej branży wywodzi się z niewłaściwego podejścia i nieodrobionych prac domowych.

Temat stawek w branży oraz odwieczny dylemat „ile za logo” obrazuje pewien stan rzeczywistości biznesowej. Pokazuje, że w dużej mierze praca projektantów przez samych projektantów jest postrzegana bardziej jako hobby, niż jako biznes. Owa praca jest często  wypadkową wykształcenia, talentu, zapędów kreatywnych i posiadania kolegi, który robił fajne grafiki itp. Zazwyczaj najpierw, napędzani swoim kreatywnym DNA, zaczynamy działać, a dopiero potem liczyć. A to jest bardzo zła kolejność. Popadamy w sidła nieprzemyślanych i nieprzeliczonych własnych decyzji. Bo gdyby najpierw przeliczyć koszt działalności to myślę, że wielu nie poszło by tą drogą i inaczej pokierowało rozwojem swojej kariery zawodowej. W dużej mierze ta sytuacja dotyczy młodych podmiotów - najpierw działają z rozpędu, siedzą po nocach, nie zawsze potrafią obiektywnie ocenić swoje doświadczenie i warsztat względem konkurencji, nie liczą kosztów prądu, amortyzacji sprzętu, oprogramowania, własnego czasu, zdrowia itp. Po kilku latach są wypaleni, a wciąż nie zgromadzili ani kapitału, ani pozycji na rynku. Nieliczni się przebijają do miejsca, w którym biznes naprawdę oznacza biznes. Zazwyczaj są to osoby/zespoły posiadające smykałkę managerską i strategiczną. Myślę, że gdyby zrobić badania pod tym kątem to by się okazało, że zespoły projektowe, które mają strategów i managerów zarabiają więcej i mają bardziej stabilną pozycję. Czasem zdarzają się projektanci, którzy łączą te cechy w jednej osobie, ale to raczej rzadkość. W tej materii blisko nam do artystów/muzyków - są ogromnie utalentowani, ale zazwyczaj potrzebują managera, by kariera nabrała rozpędu. Nawet jeśli wydaje nam się, że całą robotę robi „front man”, to jednak zawsze jest to zespół. I tu upatruję jeden z kluczowych kamieni potknięcia - brak umiejętności łączenia się w zespoły o różnych kompetencjach.


Projektant, jak każda inna firma usługowa, to suma takich podstawowych kompetencji jak: projektowanie, sprzedaż, kontakt z klientem, zarządzanie, księgowość itp. Warto zadać sobie pytanie ile z wymienionych powyżej kompetencji (w skali od 1 do 10)  ma punktację 7-10. I sądzę, że projektanci/zespoły, którzy mają wysokie punkty raczej mają temat wyceny swojej pracy pod kontrolą.


Stare powiedzenie brzmi „jesteś wart tyle ile ktoś chce za Ciebie zapłacić". I tu nasuwa się dość smutny wniosek, że my, jako branża, tak do końca wciąż nie wiemy ile jesteśmy warci, bo nie odrobiliśmy pracy domowej, polegającej na liczeniu, planowaniu, stawianiu celów. 


Mamy już całe mnóstwo konferencji i kursów, na których możemy inspirować się i doskonalić swój warsztat projektowy, ale wciąż za mało korzystamy z narzędzi, które by pomogły nam, projektantom, nadać swojej pracy wymiar biznesowy. A pamiętajmy, że nasi klienci to przecież „czysty biznes”.

^ Wróć na górę