znajdź projektanta

Błąd pierworodny

Błąd pierworodny

- z Januszem Łukowiczem, projektantem i konceptualistą, uczestnikiem wystawy Błądzić jest rzeczą pokazywanej w BWA Tarnów i BWA Zielona Góra, rozmawia Sylwia Kawalerowicz

Pierwsze zetknięcie z projektem Janusza Łukowicza zbija z tropu. Jaki błąd można dostrzec w kartce formatu A4? Co jest nie tak z patyczkiem do czyszczenia uszu? Dopiero rzut oka na inne dzieła artysty upewnia w tym, że ironia to odpowiedni trop do interpretacji tej pracy. Łukowicz lubi stawiać nonsensowne pytania, kreować absurdalne sytuacje. Tym razem trochę sobie żartuje z nas, trochę z designu. Podczas rozmowy trudno z niego wyciągnąć coś bardzo serio, choć cały czas jest absolutnie poważny. Jest dokładnie taki, jak jego prace.

 

Sylwia Kawalerowicz: Pański projekt prezentuje dość nietypowe spojrzenie na design przedmiotów codziennego użytku. Skąd to prześmiewcze podejście do projektowania?
Janusz Łukowicz: Przedmioty codziennego użytku od dawna znajdują się w kręgu moich zainteresowań. Borykam się z nimi codziennie. Stają na mojej drodze i stanowią dla mnie rodzaj toru przeszkód. Przy okazji tego projektu rozglądałem się wokół, by znaleźć, trochę na siłę, usterki i błędy w przedmiotach, które tak długo funkcjonują w naszym otoczeniu, że nie zauważamy już ich niedoskonałości. Nie chodziło mi o błędy w designie rozumianym potocznie – jako projektowanie ładnych rzeczy, tylko o design bardziej pierwotny. Moja żartobliwa krytyka zawarta w pracy, odnosi się do błędu w dizajnie rozumianym jako proces myślenia o przedmiocie od samego początku. Wskazuję na błąd „pierworodny”, powstały na samym początku myślenia: jak tu sobie urządzić wygodnie wszystko dookoła.  Nieporozumieniem jest to, że łopata czy grabie wymagają od nas wydatkowania mnóstwa tak ciężko zgromadzonej energii, po to, żeby dało się zrobić z nich użytek. Nie godzę się też na proporcje kartki A4, tak samo, jak nie zgadzam się na proporcje tygodnia pracy. Pięć dni pracy, dwa dni wypoczynku – to wyraźna dysproporcja. Na to, że nie można zapakować pianki do golenia, czy pasty do zębów z powrotem do tubki, jeśli wyciśniemy zbyt wiele.

Niektóre błędy starał się pan naprawić. Czy ostrzyżone bambosze sprawdzały się lepiej niż długowłose?
To był błąd. Z żalem zauważyłem, że buty po ogoleniu sztucznego, różowego futra, które wcześniej kłuło mnie w oczy, straciły fason. Nigdy ich nie założę. Co do innych „poprawionych” przeze mnie przedmiotów to pewności nie mam. Ceramiczna waza, która w moim mniemaniu była zbyt pstrokata, po zamalowaniu większości ozdób, wciąż nie wygląda lepiej. Na końcu moje przeróbki każą mi zrewidować moje myślenie o tym, co jest a co nie jest błędem.

 

Wydaje się, że błąd to zagadnienie, które szczególnie zaprząta pana uwagę jako artysty i designera?
Błędy są wpisane w życie każdego. Lawirowanie w celu ich uniknięcia wymaga dużo wysiłku, a i tak często nie wiadomo, co jest słusznym wyborem. Dlatego lepiej przemilczeć, że okulary to przykład banalnej symetrii. I lepiej szybko pogodzić się ze stratą ulubionego kubka wykonanego z nietrwałego materiału. Błędem jest to, że godzimy się na życie wśród błędów i nie nazywamy ich po imieniu. Różne rodzaje niedoskonałość są często tematami moich prac. Zwykle biorę je za dobrą monetę, multiplikuję je, powielam. Zdarza się że otrzymuję dzięki temu bardziej zrozumiały dla mnie obraz. Jedną z takich prac, którą oparłem, dosłownie, na błędnym fundamencie jest „Rozbudowa”. Przez kilka kolejnych dni rozbudowywałem niekształtną bryłę betonu będącą pozostałością fundamentów jakiegoś obiektu. Codziennie domurowywałem pustak, cegłę czy inny kawałek betonu. Tak powstał swego rodzaju pomnik porażki.

 

Często używa pan w pracach rzeczy codziennego użytku. Denerwują pana? Intrygują? Budzą sympatię?
Ostateczny kształt przedmiotów to efekt kompromisu między formą, a funkcją. Wiara, że ich wygląd może nie być groteskowy to czysta utopia. Uważam, że przez tę wewnętrzną sprzeczność zasługują na uwagę i zrozumienie. Dobrze wiem, co to znaczy starać się być miłym i uśmiechniętym w zatłoczonym tramwaju. Traktuję rzeczy z pobłażliwością i trochę się z nich naśmiewam.

Więcej informacji o wystawie 

^ Wróć na górę